Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi, którzy przecież mogliby sobie na wszystko pozwolić, nie odezwała się ani razu do Odety, co nie zachęciło pani Swann do wciskania się w sfery, nie stanowiące zresztą bynajmniej świata gdzie lubiłaby bywać. W swojej zupełnej obojętności na faubourg Saint-Germain, Odeta nadal była ciemną kokotką, bardzo w tem różną od mieszczan kutych w najdrobniejszych szczegółach genealogji; od owych ludzi, którzy lekturą starych pamiętników oszukują żądzę arystokratycznych stosunków, skoro im ich życie realne nie dozwala. Z drugiej strony, Swann był z pewnością nadal amantem, któremu wszystkie te właściwości dawnej kochanki wydają się miłe lub niewinne; często bowiem słyszałem, jak żona jego wygłaszała istne herezje światowe, on zaś (przez resztkę czułości, przez lekceważenie lub przez lenistwo i obojętność na jej braki) nie starał się ich prostować. Może była to również forma owej prostoty, która nas zmyliła w Combray i która sprawiała obecnie, że podtrzymując wciąż, przynajmniej na własny rachunek, znajomości bardzo świetne, Swann nie lubił, aby w rozmowie, w salonie jego żony, wydawało się że do nich przywiązuje wagę. Miały zresztą dla Swanna mniej wagi niż kiedykolwiek, ile że środek ciężkości jego życia przesuwał się.
Bądź jak bądź, nieświadomość Odety w kwestjach światowych była taka, że, jeżeli nazwisko księżnej Marji de Guermantes zjawiło się w roz-

141