Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

pozwalają panu de Norpois czynić zadość tylu zajęciom i być tak akuratnym w odpowiedziach, być miłym w wielkim świecie i uprzejmym dla nas. Co więcej, błąd mojej matki, jak u wszystkich osób zbyt skromnych, pochodził stąd, że rzeczy, które dotyczyły jej, kładła poniżej innych, tem samem poza innemi. Szybką odpowiedź, którą poczytywała za zasługę przyjacielowi ojca, dlatego że miał w ciągu dnia dużo listów do napisania, wyłączała z owej mnogości, w której ten list był tylko jednym więcej; tak samo nie zastanawiała się, że obiad u nas był dla pana de Norpois jednym z niezliczonych obrzędów jego życia towarzyskiego; nie przychodziło jej na myśl, że ambasador zdawna przywykł w dyplomacji uważać proszone obiady za część swoich funkcyj i rozwijać na nich zastarzały wdzięk, z którego nie miał powodu wyzuć się specjalnie, będąc na obiedzie u nas.
Pierwszy obiad z panem de Norpois, w roku gdym jeszcze chodził się bawić na Pola Elizejskie, pozostał mi w pamięci, bo popołudniu tego samego dnia ujrzałem wreszcie Bermę w Fedrze, a także bo w rozmowie z panem de Norpois zdałem sobie nagle sprawę, jak dalece uczucia moje we wszystkiem co tyczyło Gilberty Swann i jej rodziców różnią się od uczuć, jakie ta rodzina budzi w kimkolwiek innym.
Zapewne widząc przygnębienie, w jakiem mnie pogrążyły nadchodzące ferje noworoczne, podczas których — jak mi to Gilberta sama oznajmiła — nie

16