Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

nia grzechów wszystkich ludzi i zaczerpnęli stąd swoją własną świętość, tak znów często wielcy artyści, będąc źli, korzystają ze swoich występków, aby osiągnąć zrozumienie powszechnej reguły moralnej. Występki (lub bodaj tylko słabostki i śmiesznostki) środowiska w jakiem żyli, niebaczne słowa, płoche i gorszące życie ich córki, zdrady ich żony lub własne ich błędy, oto rzeczy, które pisarze najczęściej piętnowali w swoich djatrybach, nie zmieniając przez to trybu własnego małżeństwa, lub złego tonu panującego w ich domu. Ale ten kontrast niegdyś uderzał mniej niż za czasu Bergotte’a, dlatego że, z jednej strony, w miarę jak społeczeństwo się psuje, poczucie moralne rafinuje się; z drugiej zaś strony, publiczność bardziej niż wprzódy wnika w prywatne życie pisarzy; i nieraz pokazywano sobie w teatrze autora, tak podziwianego przezemnie w Combray; w loży, której sam skład osób zdawał się dziwnie komicznym lub gorszącym komentarzem, bezwstydnem zaprzeczeniem tezy, jakiej Bergotte bronił w swem ostatniem dziele.
Ale to, co ludzie mogli mi powiedzieć, niewiele mnie pouczyło o dobrych lub złych cechach natury Bergotte’a. Ktoś z bliskich przytaczał dowody jego braku serca; ktoś inny, nieznajomy, cytował rys (wzruszający, bo wyraźnie przeznaczony na to aby pozostał nieznany) jego głębokiej dobroci. Postąpił okrutnie ze swoją żoną. Ale w gospodzie wiejskiej, dokąd zajechał przypadkiem, czuwał całą noc

203