Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale przez wstydliwość pani Cottard nie chciała podać dokładniejszych szczegółów co do ceny różowego krzewu i powiedziała tylko, że profesor, który zazwyczaj nie jest „kąpany w gorącej wodzie” tym razem „stanął dęba” i oświadczył jej, że nie zna wartości pieniędzy.
— Nie, nie, moim uprzywilejowanym ogrodnikiem jest tylko Debac.
— Moim także, mówiła pani Cottard, ale wyznaję, że go czasem zdradzam z Lachaumem.
— A, zdradzasz go z Lachaumem, powiem mu to, odparła Odeta, która siliła się na dowcip i starała się trzymać batutę rozmowy u siebie w domu, gdzie czuła się swobodniejsza niż w małej „paczce”. Zresztą, Lachaume robi się doprawdy za drogi, ceny ma szalone, wiecie że ja uważam jego ceny za nieobyczajne, dodała śmiejąc się.