Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 02.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

efektów opisanych przez Baudelaire’a. Jeżelim zniżał spojrzenia na nasz stół, to chyba w dnie, gdy zjawiała się na nim jakaś wielka ryba, potwór morski, który, naprzekór nożom i widelcom, współczesny był pierwotnym epokom, kiedy życie zaczynało się roić w Oceanie, w czasach Cymeryjczyków, i którego ciało o niezliczonych kręgach, unerwione błękitno i różowo, stworzone było przez naturę, ale z architektonicznym planem, niby polichromowana katedra morza.
Jak fryzjer, widząc iż oficer obsługiwany szczególnie troskliwie, poznaje jakiegoś wchodzącego klienta i zawiązuje z nim rozmowę, cieszy się zgadując że ci dwaj goście są z jednego świata, i idąc po miseczkę z mydłem nie może się wstrzymać od uśmiechu, świadom iż w jego zakładzie, do pospolitych funkcyj salonu fryzjerskiego dołączają się przyjemności towarzyskie, ba, arystokratyczne, tak Aimé, widząc iż pani de Villeparisis odnalazła w nas dawnych znajomych, szedł po nasze płukanki z tym samym dumnie skromnym i świadomie dyskretnym umiechem gospodyni domu, umiejącej się usunąć w porę. Możnaby także rzec szczęśliwy i rozczulony ojciec, który, nie mącąc swobody, czuwa nad szczęściem zaręczyn nawiązanych przy jego stole. Zresztą wystarczało wymówić nazwisko osoby utytułowanej, aby Aimé wydawał się szczęśliwy, w przeciwieństwie do Franciszki, wobec której nie można było powiedzieć „hrabia taki a taki”, aby jej twarz

142