Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 02.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

łem nazajutrz, kiedy pani de Villeparisis oświadczyła nam:
— Zachwycona jest państwem. To kobieta wielkiego rozumu, wielkiego serca. Inna jest niż wiele panujących lub księżniczek krwi. To osoba rzetelnej wartości.
I pani de Villeparisis dodała z przekonaniem, uszczęśliwiona, że nam to może powiedzieć:
— Sądzę, że byłaby bardzo szczęśliwa, gdyby mogła państwa spotkać jeszcze.
Ale tego samego rana, rozstawszy się z panią de Luxembourg, pani de Villeparisis powiedziała mi coś, co mnie bardziej uderzyło i co nie trąciło zdawkową uprzejmością:
— Czy pan jest synem dyrektora departamentu w ministerstwie, spytała. A! zdaje się że pański ojciec, to przemiły człowiek. Odbywa bardzo piękną podróż w tej chwili.
Kilka dni przedtem, dowiedzieliśmy się z listu mamy, że ojciec i jego towarzysz, pan de Norpois, zgubili bagaże.
— Znalazły się, lub raczej nie zginęły, oto co się stało, rzekła pani de Villeparisis, która — nie wiedzieliśmy jak — robiła wrażenie, że jest o wiele lepiej od nas poinformowana o szczegółach podróży. Sądzę, że pański ojciec przyspieszy swój powrót i że wróci w przyszłym tygodniu, bo najpewniej wyrzeknie się podróży do Algésiras. Ale ma ochotę poświęcić jeden dzień więcej na Toledo, bo jest wiel-

151