Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 02.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

mam dobrego przyjaciela, że dobry przyjaciel to jest rzecz rzadka; ale, otoczony owemi cennemi dobrami, doznawałem uczucia wręcz przeciwnego wrodzonej mi rozkoszy, przeciwnego rozkoszy wywołania z samego siebie i wydobycia na światło czegoś co było ukryte we mnie w mroku. Kiedym spędził parę godzin na rozmowie z Robertem i on podziwiał to com mówił, doznawałem uczucia wyrzutu, żalu, zmęczenia, żem nie został sam, aby wreszcie zacząć pracować. Ale powiadałem sobie, że nie można być inteligentnym tylko dla samego siebie, że najwięksi ludzie pragnęli aby ich oceniono, że nie mogę uważać za stracone godzin, przez które zbudowałem wysokie pojęcie o mnie w umyśle mego przyjaciela; i przekonywałem łatwo samego siebie, żem powinien być szczęśliwy, i pragnąłem nigdy tego szczęścia nie utracić, tem bardziej żem go nie odczuwał. Bardziej niż utraty innych dóbr, lękamy się zniknięcia tych, które zostały zewnątrz nas, bo serce nasze nie objęło ich w posiadanie. Czułem się zdolny praktykować wszystkie cnoty przyjaźni lepiej niż wielu (bo zawszebym przekładał dobro przyjaciół nad owe interesy osobiste, do których wielu przywiązuje tyle wagi, a które dla mnie nie istniały), ale nie czułem się zdolny poznać radości przez uczucie, które, zamiast wzmagać, zacierałoby różnice istniejące między moją duszą a duszą innych — takie, jakie zachodzą między duszami wszystkich ludzi.
Wzamian za to, chwilami, myśl moja odnajdywa-

205