Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 02.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

podśpiewywanie niewydarzonych amatorów muzyki, którzy upierają się nucić ulubioną melodję, zastępując braki swoich nieartykułowanych dźwięków energiczną mimiką i wyrazem nie usprawiedliwionego zachwytu. A do złego nawyku mówienia o sobie i o swoich wadach, trzeba dodać, jako ściśle z nim zespolony, nawyk wykazywania u innych tych właśnie wad, jakie się ma samemu.. I właśnie zawsze o tych wadach mówimy, jakby to był pośredni sposób mówienia o sobie, łączący przyjemność zwierzeń z przyjemnością rozgrzeszenia. Zresztą, zdaje się, iż nasza baczność, wciąż zwrócona na to co nas charakteryzuje, spostrzega to u drugich bardziej niż wszystko inne. Krótkowidz mówi o drugim: „Ależ on ledwo widzi“; suchotnik powątpiewa o stanie płuc najtęższego człowieka; brudas mówi o niedostatku kąpieli u innych; niepachnący twierdzi że kogoś czuć; zdradzany mąż wszędzie widzi zdradzanych mężów; kobieta lekka kobiety lekkie; snob snobów. A przytem, każda przywara, jak każdy zawód, wymaga specjalnej wiedzy — i rozwija tę wiedzę — którą człowiek chętnie roztacza. Zboczeniec tropi zboczeńców, krawiec spotkany w towarzystwie jeszcze nie mówił z tobą, a już oszacował materjał twego ubrania i aż go palce świerzbią aby je pomacać; a jeżeli, po chwili rozmowy, spytasz odontologa o jego szczerą opinję o tobie, wymieni ci liczbę twoich wątpliwych zębów. Nic nie wydaje mu się ważniejsze, a tobie, któryś zauważył jego zęby,

216