Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 02.djvu/253

Ta strona została uwierzytelniona.

ciem rzeczywistości i pokazuje nam rzeczy już nie istniejące. Pozwolę sobie ofiarować ją pani, skoro ten rodzaj architektury panią interesuje, — rzekł do babki.
Równocześnie, spostrzegłszy że haftowana chusteczka, tkwiąca w jego kieszeni, wysuwa się kolorowym szlaczkiem, schował ją żywo ze spłoszoną miną kobiety wstydliwej ale nie niewinnej, kryjącej swoje wdzięki, które, przez nadmiar skrupułu, uważa za nieprzystojne.
— Niech pani sobie wyobrazi, dodał, że ci ludzie zaczęli od zniszczenia parku Lenôtre’a; występek równy temu, co gdyby ktoś pokrajał obraz Poussina. Za to ci Izraele powinniby siedzieć w kryminale. Prawda, dodał uśmiechając się po chwili milczenia, że jest z pewnością tyle innych rzeczy, za które powinniby siedzieć! W każdym razie, wyobraża pani sobie efekt, jaki przy tej architekturze robi angielski ogród.
— Ależ dom jest w tym samym stylu co Trianon, rzekła pani de Villeparisis, a Marja Antonina założyła tam przecie ogród angielski?
— Który, mimo wszystko, szpeci fasadę Gabrjela, odparł pan de Charlus. Oczywiście, byłoby teraz barbarzyństwem niszczyć jej sioło. Ale, nawspak duchowi chwili, wątpię, aby pod tym względem kaprys pani Izrael miał tę samą siłę co pamięć królowej.
Tymczasem babka dała mi znak abym szedł spać,

249