Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/117

Ta strona została skorygowana.

dy delikatności zdobył się ten stary rzeźbiarz, ile głębokich myśli, co za rozkoszna poezja!
„Pomysł tej wielkiej zasłony, w której aniołowie niosą ciało Dziewicy, zbyt święte aby się go ośmielili dotknąć wprost... (Powiedziałem Elstirowi, że ten sam temat powtarza się w Saint-André-des Champs; Elstir widział fotografje kruchty tego kościoła, ale zwrócił mi uwagę, że zapał kmiotków, którzy biegają wszyscy naraz dokoła Marji, jest czemś innem niż powaga dwóch wielkich aniołów prawie włoskich, tak wysmukłych, tak słodkich); anioł, który unosi duszę Marji, aby ją zjednoczyć z jej ciałem; gest Elżbiety w spotkaniu z Marją, gdy dotyka łona Dziewicy podziwiając jego brzemię; i napięte ramię położnej, wzbraniającej się nie dotknąwszy uwierzyć w Niepokalane Poczęcie, i przepaska rzucona przez Dziewicę świętemu Tomaszowi jako dowód zmartwychwstania; i ta zasłona, zerwana przez Marję z łona, aby nią okryć nagość syna, po którego jednej stronie Kościół zbiera krew, likwor Eucharystji, gdy z drugiej Synagoga, której królestwo jest skończone, ma zawiązane oczy, trzyma wpół strzaskane berło i wraz z koroną spadającą jej z głowy, upuszcza tablice dawnego Prawa; i mąż który, pomagając w godzinie Sądu ostatecznego młodej małżonce wyjść z grobu, przykłada jej rękę do własnego serca, aby ją uspokoić i dowieść że to serce naprawdę bije, czy to nie jest bycze jako pomysł, czy to nie fajnie wymyślone? A anioł, który

113