Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/132

Ta strona została skorygowana.

charakter niemal boski, skoro cały swój czas, cały wysiłek myśli do jakiego był zdolny, słowem całe swoje życie poświęcił trudowi lepszego odczytywania tych linij, wierniejszego ich oddania. Ideał ów zrodził w Elstirze kult tak poważny, tak wymagający, że nie pozwalał mu nigdy być zadowolonym; to była najistotniejsza część jego samego; toteż nie mógł go sobie zobjektywizować ani czerpać zeń wzruszeń, aż do dnia, gdy go spotkał, urzeczywistniony, zaklęty w ciało kobiety, w ciało tej, która później została panią Elstir i w której mógł — rzecz możliwa jedynie wobec tego co nie jest nami — odczuć ten ideał jako coś godnego uwielbienia, wzruszającego, boskiego. Co za odpoczynek zresztą, położyć wargi na tem Pięknie, które dotąd trzeba było z takim wysiłkiem dobywać z siebie, a które teraz, tajemniczo wcielone, ofiarowało mu się w paśmie mistycznych komunij.
W owej epoce Elstir nie miał już tej młodości, w której ziszczenia swego ideału oczekuje się jedynie od potęgi myśli. Zbliżał się do wieku, gdy człowiek liczy na satysfakcje ciała dla pobudzenia siły ducha; gdy znużenie tego ducha, skłaniając nas do materjalizmu — jak zmniejszona energja do możliwości biernie przejmowanych wpływów — zaczynają nam podsuwać myśl, że istnieją może pewne uprzywilejowane ciała, zawody, rytmy, ziszczające tak naturalnie nasz ideał, ze nawet bez geniuszu, jedynie kopiując ruch jakiegoś ramienia, napię-

128