Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/205

Ta strona została skorygowana.

ronką. Nie wiedziało się już gdzie się kończy ziemia, gdzie się zaczyna woda, co jest jeszcze pałacem a już okrętem, karawelą, galeasą, Bucentaurem.
Albertyna z namiętną uwagą słuchała szczegółów tualetowych, obrazów zbytku, jakie nam malował Elstir.
— Och, chciałabym widzieć te koronki, o których pan mówi, to takie ładne, point de Venise, wykrzyknęła; zresztą, takbym chciała pojechać do Wenecji.
— Będzie pani mogła niedługo, rzekł Elstir, oglądać cudowne materje jakie tam noszono. Widywało się je już tylko na obrazach weneckich malarzy, lub bardzo rzadko w skarbcach kościelnych; czasem nawet zjawiało się coś takiego na publicznej sprzedaży. Ale powiadają, że artysta wenecki, Fortuny, odnalazł sekret ich wyrobu i że nie upłynie kilka lat, a kobiety będą się przechadzały, a zwłaszcza siedziały w domu, w brokatach równie wspaniałych, jak te które zdobiła Wenecja wschodniemi deseniami dla swoich patrycjuszek. Ale nie wiem, czy by mi się to podobało, czy nie to będzie kostjum zbyt anachroniczny dla dzisiejszych kobiet, nawet paradujących na regatach; bo, aby wrócić do naszych nowoczesnych statków luksusowych, to jest coś zupełnie przeciwnego niż za czasów Wenecji, królowej Adrjatyku. Największy urok jachtu, urządzenia jachtu, tualet yachtingu, to ich prostota, właściwa rzeczom morskim, a ja tak lubię morze. Wyznaję, że wolę dzisiejsze mody od mód z czasu Veronese, a

201