Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/272

Ta strona została skorygowana.

ny były te, kiedy tłumaczyła powieść George Eliott. Zawód mój, skutek pierwotnej omyłki co do charakteru Anny, nie miał w rzeczywistości dla mnie żadnego znaczenia. Ale omyłka była z tych, które, jeżeli się pozwolą narodzić miłości a okażą się omyłką aż wówczas kiedy miłość jest już nie do odrobienia, stają się przyczyną cierpień. Takie omyłki — a mogą być różne od tej, jaką popełniłem wobec Anny, nawet odwrotne — wynikają często — specjalnie w wypadku Anny — stąd, że ktoś przybiera zuchwale postać i wzięcie czegoś czem nie jest, ale czemby chciał być, aby omamić w pierwszej chwili. Udanie, naśladownictwo, chęć budzenia podziwu w ludziach złych lub dobrych, dodają do zewnętrznego wyglądu mistyfikację słów i gestów. Bywają cynizmy, okrucieństwa, które nie wytrzymują próby, tak samo jak pewne dobroci, pewne szlachetności. Jak często odkrywamy próżnego skąpca w człowieku znanym z dobroczynności, tak fanfaronada występku ukazuje nam Messalinę w uczciwej dziewczynie pełnej przesądów. Myślałem, żem znalazł w Annie naturę zdrową i pierwotną, gdy ona była jedynie istotą szukającą zdrowia, jak zapewne wiele osób, co do których Anna również łudziła się, że w nich znalazła zdrowie, a które w rzeczywistości miały go nie więcej, niż gruby artretyk o czerwonej twarzy i białej flanelowej kurtce, nie koniecznie będący Herkulesem. Otóż, bywają okoliczności, w których nie jest obojętne dla szczęścia, że osoba, którą poko-

268