Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/284

Ta strona została skorygowana.

taniej, niż palić w piecu i zatrzymać personel: niejeden, nie mogąc już ofiarować dziesięciu tysięcy na cel dobroczynny, robi jeszcze bez trudu wielkiego pana, dając pięć franków na piwo poczciarzowi, który mu przyniesie telegram) dyrektor nasz robił wrażenie inspektora nicości, chcącego, siłą osobistego wykwintu, dać coś prowizorycznego nędzy, jaką się czuło w tym hotelu, po nieszczególnym sezonie; i zjawiał się niby upiór panującego, który wraca nawiedzać ruiny tego co niegdyś było jego pałacem. Był zwłaszcza niezadowolony, kiedy lokalna kolejka, nie mając dosyć pasażerów, przestała funkcjonować aż do przyszłej wiosny. „Czego tu braknie, mówił dyrektor, to środków komocji“. Mimo deficytu, jaki właśnie rejestrował, robił na następne lata wspaniałe projekty. Że zaś był, mimo wszystko, zdolny wiernie zapamiętać piękne zwroty, kiedy się odnosiły do przemysłu hotelowego i miały na celu uświetnienie tegoż, powiadał: „Nie miałem tutaj odpowiedniej współpracy, mimo że w jadalni ekipa była zadowalająca; zato strzelcy pozostawiali nieco do życzenia: zobaczy pan na przyszły rok, jaką falangę potrafię zmobilizować“.
Na razie, przerwa w funkcjonowaniu poczty zmuszała go do posyłania po listy, a czasem odwożenia podróżnych karjolką. Prosiłem często. aby mi pozwolił siąść obok woźnicy, dzięki czemu mogłem robić spacery w każdą pogodę, jak w czasie zimy, którą spędziłem raz w Combray.

280