Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

Saint-Loup, czy o kochankę młodego robotnika (elektrotechnicy naprzykład stanowią dziś szeregi prawdziwego rycerstwa), amant ma dla niej zbyt wiele podziwu i szacunku, aby nie miał rozciągnąć tych uczuć na to, co ona sama poważa i podziwia i co dla niego przeobraża skalę wartości. Jest wątła przez samą swoją płeć, ma niewytłumaczone zaburzenia nerwowe, które u mężczyzny, a nawet u innej kobiety, ciotki lub kuzynki, przyprawiłyby tego tęgiego chłopaka o uśmiech. Ale nie może patrzeć na cierpienia tej którą kocha. Młody panicz, gdy, jak Saint-Loup, ma kochankę, uczy się, idąc z nią do restauracji, mieć w kieszeni walerjanę której ona może potrzebować; uczy się zalecać kelnerowi stanowczo i bez ironii aby zamykał drzwi uważnie i bez hałasu, aby nie stroił stołu wilgotnym mchem, grożącym kochance owemi dolegliwościami, jakich osobiście nigdy nie odczuwał. Właśnie te słabości stwarzają dlań tajemniczy świat, w którego realność ona nauczyła go wierzyć; słabości z któremi współczuje teraz, nie potrzebując nawet ich znać, z któremi będzie współczuł nawet u innej kobiety. Kochanka Roberta — jak pierwsi średniowieczni mnisi chrześcijaństwa — wszczepiła mu litość dla zwierząt, które namiętnie kochała, nie ruszając się nigdy bez swego psa, bez swoich kanarków i papużek; i Saint-Loup czuwał nad niemi z macierzyńską troskliwością i traktował jak bydlaków ludzi bez serca dla zwierząt. Z drugiej strony, aktorka, lub

26