Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/143

Ta strona została skorygowana.

krewnej myśli; niektóre już harmonijnie jasne podczas gdyśmy spali, ale obecnie tak zmienione, że nie poznawszy ich, możemy tylko co prędzej oddać je ziemi, jak nazbyt rychło rozkładające się trupy lub przedmioty tak zniszczone i zmurszałe, iż najbieglejszy konserwator nie potrafiłby im przywrócić kształtu i zrobić z nich czegoś.
Opodal kraty znajduje się kopalnia, gdzie głębokie sny zachodzą szukać substancyj nasycających głowę materją tak twardą, że aby obudzić śpiącego, własna jego wola zmuszona jest, nawet w złoty ranek, walić toporem niby młody Zygfryd. Dalej jeszcze są zwidzenia, o których lekarze niedorzecznie twierdzą, że bardziej męczą niż bezsenność, Wówczas gdy one przeciwnie pozwalają naszej myśli wyzwolić się z uwagi; koszmary ze swemi fantazyjnemi albumami, gdzie nasi zmarli rodzice ulegają ciężkiemu wypadkowi, nie wykluczającemu rychłego wyleczenia. Na razie, trzymamy ich w klatce na szczury, przyczem mniejsi są niż białe myszki; pokryci wielkiemi czerwonemi pryszczami, z których każdy strojny jest w piórko, zwracają do nas cycerońskie oracje. Obok tego albumu znajduje się kręcący się dysk przebudzenia, dzięki któremu grozi nam przez chwilę ta przykrość, że musimy za chwilę wrócić do zburzonego od pięćdziesięciu lat

137