kiedy serce przestało bić i kiedy miarowe wyciąganie języka wraca nas do życia. Bezwątpienia jakiś pokój, choćbyśmy go widzieli tylko raz, budzi wspomnienia, których czepiają się inne, dawniejsze. Albo też spały może w nas samych pewne wspomnienia, dochodzące naszej świadomości? Zmartwychwstanie przy przebudzeniu — po tym dobroczynnym napadzie obłędu, jakim jest sen — musi być w gruncie podobne do procesu, mocą którego odnajdujemy zapomniane nazwisko, wiersz, melodję. I może zmartwychwstanie duszy po śmierci dałoby się pojąć jako zjawisko pamięci.
Kiedym się wreszcie rozbudził, wabiony słonecznem niebem ale zrażony chłodem owych ostatnich poranków, promiennych i mroźnych, zwiastujących zimę, spoglądałem na drzewa, gdzie liście były zaznaczone tylko paroma plamami złota lub czerwieni, jakgdyby zawieszonemi w powietrzu, w niewidzialnej osnowie. Podnosiłem głowę i wyciągałem szyję, z ciałem wpół okrytem kołdrą; niby poczwara w trakcie przeobrażania się, byłem podwójną istotą, której poszczególne części wymagały różnych środowisk; oczom moim wystarczał kolor bez ciepła; zato moja pierś łaknęła jedynie ciepła, nie zaś koloru. Wstawałem dopiero wtedy kiedy ogień płonął i patrzałem na łagodny i przejrzysty obraz zło-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/145
Ta strona została skorygowana.
139