dzie. Ale to kepi, to jeszcze nic. Podobno u siebie w domu on ma ich więcej niż trzydzieści.
— Jak ty to wiesz, stary? Przez naszego cholernego kaprala? pytał młody maturzysta, z pedantyzmem paradując nowemi formami, których nauczył się niedawno i któremi lubił ozdabiać konwersację.
— Jak wiem? Przez jego ordynansa, u licha.
— Myślę, że temu to się musi dziać wcale nieźle.
— Ma się wi! Ma więcej forsy odemnie, to pewna. I daje mu swoje rzeczy, i wszystko. Nie dawali mu dosyć w kantynie. I nasz Saint-Loup przychodzi i dopiero kucharz wysłuchał za swoje: „Ja chcę, żeby on był dobrze żywiony, niech kosztuje co chce”.
I stary zupak uzupełniał błahość słów energją akcentu, przyczem ta mierna imitacja odniosła kolosalny sukces.
Wyszedłszy z koszar, robiłem mały spacer, poczem, nim przyszła chwila w której szedłem codzień na obiad z Robertem do restauracji gdzie on się stołował z przyjaciółmi, udawałem się, skoro tylko słońce zaszło, do hotelu, aby przez dwie godziny odpocząć trochę i poczytać. Na rynku, wieczór kładł na stromych dachach zamku różowe chmur-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/155
Ta strona została skorygowana.
149