wili o jego małżeństwie, oznajmiłby mi związek panny d’Ambresac z kimś innym niż pan de Saint-Loup, i pana de Saint-Loup z kimś innym niż panna d’Ambresac. Bardzobym ich zdziwił, przypominając im odmienne proroctwa, jeszcze tak świeże! Iżby ta niewinna zabawa mogła trwać i mnożyć fałszywe nowiny piętrząc ich maksymalną ilość przy każdem nazwisku, natura dała amatorom tej zabawy pamięć tem krótszą, im łatwowierność ich jest większa.
Saint-Loup mówił mi o innym z kolegów, również obecnym, z którym czuł się szczególnie blisko, bo byli w tem środowisku jedynymi zwolennikami rewizji procesu Dreyfusa.
— Och! on, to nie jak Saint-Loup, to fanatyk! — rzekł do mnie mój nowy przyjaciel; on nie jest nawet szczery. W początkach powiadał mi: „Trzeba tylko czekać, jest tam w sztabie człowiek którego znam dobrze, subtelny, zacny, generał de Boisdeffre; będzie można bez zastrzeżeń polegać na jego, opinji”. Ale kiedy się dowiedział, że Boisdeffre wierzy w winę Dreyfusa, już Boisdeffre był niczem; klerykalizm (powiadał), sztabowe uprzedzenia nie pozwalają mu sądzić szczerze. — mimo że nikt nie był równie klerykalny przed Dreyfusem jak nasz przyjaciel! Wówczas oświadczył mi, że w każdym
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/173
Ta strona została skorygowana.
167