Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/177

Ta strona została skorygowana.

— Powiadałem, że pan mi bardzo przypomina majora Duroc. Miałem wrażenie, że jego słyszę.
— Ależ i mnie to często przychodziło na myśl, odparł Saint-Loup, jest wiele podobieństwa, ale zobaczycie, że on ma tysiąc rzeczy, których nie ma Duroc.
Tak samo jak brat owego przyjaciela Roberta, uczeń Schola Cantorum, miał o wszelkiem nowem dziele muzycznem sąd zgoła nie taki jak jego ojciec, matka, kuzyni, koledzy z klubu, ale ściśle taki jak wszyscy inni uczniowie Schola, tak samo ów arystokratyczny sierżant (o którym Bloch — kiedy mu o nim mówiłem — powziął niezwykłe pojęcie, ponieważ, wzruszony wiadomością że należy do tego samego stronnictwa co on, wyobrażał go sobie, z powodu jego arystokratycznego pochodzenia, oraz religijnego i wojskowego wychowania, możliwie najodmienniejszym, strojnym w ten sam urok co mieszkaniec dalekiego kraju) miał „mentalność” (jak zaczynało się mówić) analogiczną do wszystkich dreyfusistów w ogólności, a Blocha w szczególności: — mentalność, na którą nie mogły mieć żadnego wpływu tradycje rodzinne i względy karjery. Podobnie kuzyn Roberta de Saint-Loup ożenił się z młodą wschodnią księżniczką, która pisała — powiadano — wiersze równie piękne jak wiersze

171