Wiktora Hugo lub Alfreda de Vigny, a której mimo to przypisywano umysłowość inną niż to co można było sobie wyobrazić, duszę księżniczki Wschodu zamkniętej w pałacu z Tysiąca i jednej nocy. Pisarze, którzy mieli szczęście zbliżenia się do niej, doznawali zawodu lub raczej radości, stwierdzając że jej rozmowa daje pojęcie nie Szecherazady, ale istoty pokrewnej duchem Alfredowi de Vigny lub Wiktorowi Hugo[1].
Lubiłem zwłaszcza rozmawiać z tym młodym człowiekiem, jak zresztą z innymi kolegami Roberta i z samym Robertem, o koszarach, o oficerach pułku, o armji w ogóle. Dzięki tej olbrzymio powiększonej skali, w jakiej widzimy rzeczy bodaj najmniejsze, pośród których jemy, rozmawiamy, wiedziemy realne życie, dzięki tej straszliwej zwyżce jakiej one ulegają i która sprawia iż nieobecna reszta świata nie może z niemi walczyć i staje się przy nich jakgdyby nikłym snem, zacząłem się interesować rozmaitymi dygnitarzami koszar, oficerami których widywałem w dziedzińcu kiedym zachodził do Roberta, lub — o ilem się zbudził — kie-
- ↑ Mowa o sławnej poetce francuskiej, hr. Annie de Noailles (z pochodzenia Rumunce) zaprzyjaźnionej z Proustem. Proust lubi czasem wprowadzać autentyczne osoby w fikcję swego opowiadania.