Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/202

Ta strona została skorygowana.

z powodu tej zwady; ale to określenie jest zbyt proste i fałszuje pojęcie tej męki. Kiedy się znalazł sam, z myślą o kochance, która, widząc go tak stanowczym odjechała przejęta dlań szacunkiem, wzruszenia pierwszych chwil skończyły się wobec nieodwołalnego faktu; ulga zaś po takim szarpaniu się jest czemś tak słodkiem, że zdecydowane zerwanie nabrało dlań coś z tego uroku, jaki miałoby pogodzenie się. Późniejsze jego cierpienie było czemś wtórnem; fala tego bólu szła bezustanku z niego samego, na myśl że ona może chciałaby się pojednać, że — kto wie — może czeka tylko słówka od niego; że tymczasem, aby się zemścić, zrobi tego a tego wieczora, w takiem a takiem miejscu, taką a taką rzecz, i że wystarczyłoby mu zadepeszować do niej że przyjeżdża, aby ta rzecz się nie stała; że inni korzystają może z czasu który on marnuje i że za kilka dni będzie zapóźno odzyskać ją, bo już będzie zajęta. O wszystkich tych możliwościach nie wiedział nic; kochanka zachowywała milczenie, które przywiodło go w końcu do szaleństwa; w męce swojej gotów był wierzyć, że ona jest ukryta w Doncières, lub że wyjechała do Indyj.
Powiedziano, że milczenie jest siłą; w istocie, w całkiem innem znaczeniu jest ono straszliwą siłą w ręku osoby, która się czuje kochaną. Wzmaga

196