kiedy mi Saint-Loup oznajmił wyjazd kochanki do Bruges, mogłem przy obiedzie w obecności jego przyjaciół rzucić mu niby to niespodzianie:
— Słuchaj, Robercie. Ostatnia rozmowa w przedmiocie damy, którą znasz. Przypominasz sobie malarza Elstira, którego poznałem w Balbec.
— Ale jakże, oczywiście.
— Przypominasz sobie moją admirację dla niego.
— Wybornie, i list któryśmy mu posłali.
— Otóż, jedną z najważniejszych przyczyn, dodatkową racją dla której pragnąłbym poznać pomienioną damę, wiesz wciąż którą...
— Ależ tak! Ileż tych nawiasów!
— Jest to, że ona ma u siebie conajmniej jeden bardzo piękny obraz Elstira.
— A, nie wiedziałem.
— Elstir będzie z pewnością na Wielkanoc w Balbec; wiesz, że on spędza teraz prawie cały rok na tem wybrzeżu. Bardzobym pragnął widzieć ten obraz przed wyjazdem do Balbec. Nie wiem, czy ty jesteś w dość bliskich stosunkach ze swoją ciotką, czy nie mógłbyś — zachwalając mnie jej natyle zręcznie, aby nie odmówiła — poprosić, żeby mi pozwoliła zobaczyć obraz bez ciebie, skoro ciebie nie będzie w Paryżu.
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/210
Ta strona została skorygowana.
204