Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/222

Ta strona została skorygowana.

godę, wśród okoliczności i zajęć których nie znamy i o których ta istota nas powiadomi, przenosi się nagle o setki mil (wraz z całą otaczającą atmosferą) i zjawia się tuż koło naszego ucha w chwili gdy nasz kaprys tego zażąda. I jesteśmy niby człowiek z bajki, któremu wróżka, na wyrażone przez niego życzenie, ukazuje w nadprzyrodzonym blasku babkę lub narzeczoną, przeglądającą książkę, lejącą łzy, zrywającą kwiaty, tuż obok a jednak bardzo daleko, tam gdzie się znajduje istotnie. Wystarczy nam, dla ziszczenia cudu, zbliżyć wargi do magicznej płytki i wzywać — czasem trochę długo, przyznaję — Czuwające Dziewice, których głos słyszymy codzień, nie znając nigdy ich twarzy; to są nasze anioły-stróże w zawrotnych ciemnościach, których drzwi zazdrośnie strzegą; one, wszechpotężne, dzięki których mocy nieobecni zjawiają się koło nas, mimo iż nie wolno nam ich ujrzeć; Danaidy Niewidzialnego, które bez przerwy opróżniają, napełniają, podają sobie urny dźwięków; ironiczne Furje, które — w chwili gdy szepcemy ukochanej poufne słowa w nadziei że ich nikt nie słyszy — krzyczą nam okrutnie: „Słucham”; wciąż gniewne służebnice Tajemnicy, chmurne kapłanki Niewidzialnego — telefonistki!
I skoro tylko nasze wołanie rozlegnie się w peł-

216