nych od marszu, młodego maturzysty oraz starego zupaka, którzy się przyglądali jak pułk się formuje.
— Czy panowie nie widzieli sierżanta Saint-Loup? — spytałem.
— Zeszedł, proszę pana, rzekł zupak.
— Nie widziałem go, rzekł maturzysta.
— Nie widziałeś go — rzekł zupak nie zajmując się już mną — nie widziałeś naszego morowca Saint-Loup, jak on paraduje w swoich nowych portczętach; kiedy go kapitan zobaczy, wścieknie się: oficerskie sukno!
— Haha! ty masz dobre kawały, oficerskie sukno — rzekł maturzysta, który jako „marod” nie szedł na ćwiczenia i próbował, nie bez pewnego niepokoju, stawiać się zupakom. To oficerskie sukno, to sukno takie jak to.
— Ej, ej, panie, panie... krzyknął z gniewem zupak, który mówił o „portczętach”.
Był oburzony, że młody maturzysta podał w wątpliwość fakt oficerskiego sukna; ale, jako Bretończyk urodzony we wsi która się zowie Penguern-Stereden, wyuczywszy się po francusku z równym trudem co gdyby to był język angielski lub niemiecki, kiedy się czuł wzruszony, powtarzał kilka razy „panie”, aby zyskać czas na znalezienie słów;
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/231
Ta strona została skorygowana.
225