dę, pracować, rozdrażniało je to, posuwały się do ostateczności, wpędzały mnie w kompletną chorobę, musiałem zdwoić dawkę alkoholu, nie kładłem się do łóżka po dwa dni, nie mogłem już nawet czytać. Zaczem postanawiałem sobie być na drugi raz mądrzejszym, to znaczy mniej rozsądnym, jak ofiara która się pozwala okraść, z obawy aby w razie oporu nie zamordowano jej.
Wśród tego, ojciec spotkał raz czy dwa pana de Guermantes; obecnie, odkąd mu p. de Norpois powiedział, że książę jest człowiekiem wybitnym, zwracał więcej uwagi na jego słowa. Właśnie mówili w dziedzińcu o pani de Villeparisis. „Powiedział, że to jego ciotka; wymawia Viparisi. Mówi że jest nadzwyczaj inteligentna. Dodał nawet, że ona ma „bureau d’esprit”, — dodał ojciec, uderzony mglistością tego wyrażenia, które spotkał raz czy dwa w starych pamiętnikach, ale któremu nie umiał dać określonego sensu.
Matka miała dla ojca takie uwielbienie, iż widzac iż ojciec nie jest obojętny na to że pani de Villeparisis ma bureau d’esprit, uznała doniosłość tego faktu. Mimo iż oddawna wiedziała przez babkę co warta jest margrabina, natychmiast nabrała o niej lepszego pojęcia. Babka, w tym czasie nieco cierpiąca, nie była zrazu zbyt przychylna wizycie,
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/251
Ta strona została skorygowana.
245