jest panią de Guermantes, winiłem o to niezdolność mojego ducha do wysiłku jakiego od niego żądałem; ale ona, nasza sąsiadka, księżna, zdawała się popełniać ten sam błąd, co więcej, popełniała go bez wzruszenia, bez żadnego z moich skrupułów, nie podejrzewając nawet że to jest błąd. I tak, pani de Guermantes objawiała w swojej toalecie tę samą troskę podążania za modą, co gdyby, uważając iż stała się kobietą taką jak inne, aspirowała do tej elegancji, w której bylejaka kobieta mogła jej dorównać, przewyższyć ją nawet; widziałem ją, jak na ulicy przyglądała się z podziwem dobrze ubranej aktorce; rano zaś, w chwili gdy miała wyjść pieszo — jakgdyby opinja przechodniów, których pospolitość księżna podkreślała swoją postacią, obnosząc poufale wśród nich swoje niedostępne życie, mogła być dla niej trybunałem — widywałem ją przed lustrem, grającą, z przekonaniem wolnem od wszelkiego rozdwojenia i ironji, z pasją, z irytacją, z ambicją — niby królowa, która zgodziła się w komedji dworskiej kreować subretkę — grającą ową rolę tak poniżej jej samej, rolę eleganckiej kobiety; i w mitologicznem zapomnieniu swojej przyrodzonej wielkości, sprawdzała czy woalka jest dobrze obciągnięta, przypłaszczała rękawy, poprawiała płaszcz, jak boski łabędź wykonuje wszystkie
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/45
Ta strona została skorygowana.
39