nigdy w domu dla zajęcia się dziećmi, bo od rana żona spieszyła do Schola doskonalić się w sztuce kontrapunktu i fugi, a mąż szedł do swojej pracowni rzeźbić w drzewie i wytłaczać w skórze; dalej z baronostwem de Norpois, którzy, zawsze ubrani czarno — żona jak kobieta wynajmująca krzesła, a mąż jak karawaniarz — wychodzili kilka razy dziennie, udając się do kościoła. Baron de Norpois był bratankiem naszego znajomego ex-ambasadora, którego właśnie ojciec spotkał w sieni, ale nie zgadując skąd idzie; bo ojciec myślał, że osobistość tak znaczna, utrzymująca kontakt z pierwszemi figurami w Europie i przypuszczalnie bardzo obojętna na czcze arystokratyczne honory, nie ma powodu utrzymywać stosunków z tym gatunkiem klerykalnych i ograniczonych szlachciurów. Mieszkali w tym domu od niedawna; Jupien podszedł właśnie aby coś powiedzieć baronowi, który się kłaniał panu de Guermantes, przyczem, nie znając dokładnie jego nazwiska, Jupien nazwał go „panem Norpois”.
— Haha! pan Norpois, a to doprawdy kapitalne! Cierpliwości, niedługo nazwie pana obywatelem Norpois! wykrzyknął, zwracając się do barona, p. de Guermantes. Mógł wreszcie wyładować swoją złość na Jupiena, który tytułował go „pan”, a nie „książę pan”.
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/51
Ta strona została skorygowana.
45