nes do księżnej de Guise, ale to jeszcze nie pewne.
— A do teatru chodzicie?
— Chodzimy czasem do Opery, czasem w dnie abonamentu księżnej Parmy, to wypada co tydzień; zdaje się, że to bardzo szykowne, co tam pokazują: sztuczki, opera, wszystko. Nasza księżna nie wzięła abonamentu, ale bywamy i tak, raz u jednej przyjaciółki naszej pani, inszy raz u drugiej, często na parterze w loży księżnej Marji, też Guermantes, zamężnej za kuzynem naszego księcia. To jest siostra księcia Bawarskiego. — Więc pani wraca do siebie, mówił lokaj, który, mimo iż utożsamiając się z Guermantami, miał wszelako o państwie w ogólności informacje dyplomatyczne, pozwalające mu traktować Franciszkę z takim szacunkiem co gdyby służyła u jakich książąt. Pani Franciszka ma dobre zdrowie.
— Haha! gdyby nie te przeklęte nogi! Na dworzu, to jeszcze jakoś idzie (dworzem nazywał się dziedziniec, także ulice, gdzie Franciszka dość lubiła się przechadzać, słowem równy teren), ale te przeklęte schodziska! Dowidzenia panu, da się pan widzieć może jeszcze wieczór.
Franciszka pragnęła jeszcze rozmawiać z lokajem, zwłaszcza że ją pouczył, iż synowie duc’ów no-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/54
Ta strona została skorygowana.
48