półmroku, znany jako loża księżnej Marji de Guermantes-Bavière.
Niby można bogini, zdala przodująca igraszkom pomniejszych bóstw, księżna Marja umyślnie siedziała nieco w głębi na bocznej kanapie, czerwonej jak ławica koralu, obok szerokiego szklistego odblasku który był prawdopodobnie lustrem i który budził pojęcie jakiegoś prostopadłego, mrocznego i płynnego wycinka, dokonanego przez promień w olśnionym krysztale wód. Wielki biały kwiat — zarazem pióro i kielich, jak pewne morskie wodorosty — puszysty jak skrzydło, spływał z czoła księżnej po policzku, którego zarys obejmował z zalotną, miłosną i żywą miękkością, tuląc go niby różowe jajko w przytulnem gniazdku alcjona. Na włosach księżnej, schodząc aż do brwi, potem jawiąc się niżej na wysokości piersi, rozpościerała się siatka z białych muszelek, które łowi się w pewnych morzach południowych a które były pomieszane z perłami; mozajka morska ledwo wyłoniona z fal i chwilami zanurzająca się w cieniu, w którego głębi nawet wówczas zdradzała obecność ludzką olśniewająca żywość oczu księżnej. Piękność, która wynosiła ją o wiele ponad inne bajeczne córy mroku, nie była cała materjalnie i wyłącznie wypisana w jej karku, barkach, ramionach, kibici. Ale rozkoszna i
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/65
Ta strona została skorygowana.
59