gretkę, naszyjnik, stanik, a także na tualetę samej księżnej Marji; zdawała się głosić wasalką swojej kuzynki, jej poddaną, przybyłą tu jedynie poto aby ją podziwiać, gotową pospieszyć za nią gdzieindziej, o ileby właścicielce loży przyszła ochota opuścić teatr; reszta sali była dla niej niby gromadka obcych, interesujących do oglądania, mimo że księżna Oriana liczyła tam wiele przyjaciół, w których loży bywała w inne dni i wobec których rozwijała wówczas ten sam wyłączny, fakultatywny i perjodyczny lojalizm.
Pani de Cambremer zdziwiła się, widząc księżnę Orianę tego wieczora. Wiedziała, że zazwyczaj pozostaje bardzo długo w Guermantes, i myślała że bawi tam jeszcze. Ale opowiadano jej, że czasami, kiedy było w Paryżu jakieś interesujące przedstawienie, księżna, ledwo wypiwszy herbatę w towarzystwie myśliwych, kazała zaprzęgać i o zachodzie słońca jechała ostrym kłusem przez mroczny las, a potem drogą, aby złapać pociąg w Combray i być w Paryżu wieczorem. „Może przyjechała umyślnie z Guermantes, aby widzieć Bermę”, myślała z podziwem pani de Cambremer. I przypominała sobie, jak czasem Swann mówił w owej nieuchwytnej gwarze, którą dzielił z panem de Charlus: „Księżna Oriana, to jedna z najszlachetniejszych istot w
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/91
Ta strona została skorygowana.
85