Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/97

Ta strona została skorygowana.

ła z loży kuzynki. Postanowiłem iść drogą, którą (jak mi mówiła Franciszka) chodziła księżna, starając się jednak nie zaniedbać godziny pensji i ćwiczeń duchownych, aby spotkać dwie ujrzane przedwczoraj panienki. Ale, podczas gdym czekał, błyszczący uśmiech księżnej Oriany, wrażenie jego słodyczy, jawiły się od czasu do czasu w mojej pamięci. I nie bardzo wiedząc co czynię, próbowałem pomieścić księżnę (jak kobieta przymierza do sukni garnitur kosztownych guzików, który właśnie dostała) obok moich dawnych romantycznych idej wyzwolonych we mnie przez chłód Albertyny, przedwczesny wyjazd Gizeli, dawniej przez dobrowolną i zbyt długą rozłąkę z Gilbertą (naprzykład marzenie o miłości kobiety, o wspólnem z nią życiu); potem przymierzałem do tych myśli obraz jednej lub drugiej z dwóch spotkanych dziewcząt; tuż potem starałem się dostroić do tych pojęć wspomnienie księżnej. W obliczu tych myśli, wspomnienie pani de Guermantes w Opéra-Comique było drobiazgiem, małą gwiazdką przy długim ogonie jej błyszczącej komety; co więcej, znałem dobrze te uczucia zanim poznałem panią de Guermantes, podczas gdy przeciwnie wspomnienie jej posiadałem bardzo niedoskonale; wymykało mi się chwilami. W ciągu tych godzin, kiedy, z obrazu bujającego we mnie porów-

91