naci, którego-to warunku dopełniali wobec niej nawet gdy byli żonaci; żony ich bowiem, zawsze mniej lub więcej pospolite, raziłyby w salonie, gdzie znajdowały się jedynie najwykwintniejsze piękności paryskie. Tych znakomitych ludzi zawsze zapraszało się bez żon; aby uprzedzić wszelką drażliwość, książę tłumaczył tym „wdowcom mimowoli”, że księżna nie przyjmuje kobiet, nie znosi towarzystwa kobiet, prawie tak jakby to był przepis lekarza i tak jakby mówił, że żona nie może być w pokoju gdzie jest jakiś zapach, jeść zbyt słono, siedzieć w wagonie tyłem do lokomotywy lub nosić gorsetu. Prawda że ci wielcy ludzie widywali u Guermantów księżnę Parmy, księżnę de Sagan (którą Franciszka, słysząc wciąż o niej, nazywała w końcu — sądząc iż ten rodzaj żeński wymagany jest przez gramatykę — Saganką) i wiele innych; ale obecność ich usprawiedliwiano tem że to jest rodzina, albo przyjaciółki z dzieciństwa, których się nie da pominąć. Przekonani lub nie przekonani wyjaśnieniami księcia de Guermantes w przedmiocie szczególnej choroby księżnej, polegającej na tem że nie znosi towarzystwa kobiet, wielcy ludzie powtarzali je swoim żonom. Niektóre myślały, że ta choroba jest tylko płaszczykiem zazdrości i że księżna chce sama władać nad dworem wielbicieli. Jeszcze naiw-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/104
Ta strona została przepisana.
98