sir Rufus Israels, — dla Blocha i jego ojca osobistość niemal królewska, przed którą Saint-Loup powinien był drżeć — był przeciwnie w środowisku Guermantów cudzoziemcem i parwenjuszem, ot, tolerowanym w towarzystwie, człowiekiem którego przyjaźnią nie przyszłoby nikomu do głowy się pysznić, wprost przeciwnie!
— Dowiedziałem się o tem, rzekł Bloch, przez pełnomocnika sir Rufusa Israels: to przyjaciel mego ojca, człowiek bardzo niezwykły. Och, indywiduum absolutnie ciekawe — dodał z ową apodyktyczną energją, z owym akcentem entuzjazmu, jaki wkładamy jedynie w przekonania, których nie wytworzyliśmy sobie sami.
Bloch był zachwycony nadzieją poznania pana de Norpois, — Chętniebym — powiadał — pociągnął go za język na temat Dreyfusa. To jest mentalność którą znam dość mało; byłoby dla mnie wcale pikantne uzyskać interview od tego znamienitego dyplomaty — rzekł sarkastycznym tonem, aby się nie wydawało, że się ma za coś gorszego od ambasadora.
— Powiedz mi, podjął Bloch zwracając się do mnie pocichu — jaki majątek może mieć Saint-Loup? Rozumiesz, że jeżeli się pytam, dbam o to tyle co o zeszłoroczny śnieg; obchodzi mnie to
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/125
Ta strona została przepisana.
119