wdzięczne i głębokie ukłony ex-ambasadora, Bloch, czując się czemś poniżej całego tego ceremonjału i podrażniony myślą że nigdy się nie stanie jego przedmiotem, szepnął do mnie dla kontenansu: „Co to za szczególny okaz idjoty?” Może zresztą wszystkie te salamaleki pana de Norpois uraziły w Blochu to co w nim było najlepszego, pewną prostotę i bezpośredniość bardziej nowoczesnego środowiska, i może poniekąd szczerze uważał je za śmieszne. W każdym razie przestały go śmieszyć a nawet oczarowały go z chwilą gdy on sam stał się ich przedmiotem.
— Panie ambasadorze, rzekła pani de Villeparisis, chciałam pana zapoznać z panem Bloch. Panie Bloch, margrabia de Norpois. (Mimo sposobu, w jaki mustrowała pana de Norpois, margrabina przestrzegała tego aby mu mówić: „panie ambasadorze”, przez znajomość form, przez wysoki a wpojony jej przez pana de Norpois szacunek dla rangi ambasadora, wreszcie aby, w stosunku do danego mężczyzny, zastosować owe maniery mniej poufałe, ceremonialne, które, w salonie dystyngowanej damy, odbijając od jej swobody w stosunku do innych gości, wskazują natychmiast człowieka będącego jej kochankiem).
Pan de Norpois utopił błękitne spojrzenie w swo-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/130
Ta strona została przepisana.
124