Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/142

Ta strona została przepisana.

Ale, postawiwszy tę zasadę, złamała ją natychmiast, krytykując wybór Roberta.
— Z tem wszystkiem, wydaje mi się zdumiewające, aby kogoś mogła oczarować osoba śmieszna.
Blooh, słysząc że mówimy o Robercie i zgadując że Saint-Loup jest w Paryżu, zaczął wygadywać na niego tak okropnie, że wszystkich wzburzył. Zaczynały go nurtować nienawiści; czuło się, że aby je nasycić, nie cofnąłby się przed niczem. Przyjąwszy za zasadę, że on, Bloch, posiada wysokie wartości duchowe i że gatunek ludzi uczęszczających do „Boulie” (klub sportowy, który Bloch uważał za elegancki) zasługuje na galery, uważał iż wszystkie ciosy, jakie im zdoła zadać, są uprawnione. Mówił wręcz o procesie, jaki myślał wytoczyć jednemu ze swoich przyjaciół z „Boulie”. W ciągu procesu zamierzał złożyć zeznania kłamliwe, ale takie, że oskarżony nie mógłby dowieść ich fałszu. W ten sposób Bloch (który zresztą nie wykonał swego zamiaru) pragnął go pognębić i przywieść do szaleństwa. I cóż w tem złego, skoro człowiek, którego chciał ugodzić w ten sposób, był człowiekiem myślącym jedynie o „szyku”, człowiekiem z Boulie; przeciwko takim ludziom wszelka broń jest dozwolona, zwłaszcza człowiekowi świętemu jak Bloch.
— A jednak, niech pani weźmie Swanna — za-

136