Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/163

Ta strona została przepisana.

jego wzroku i oświadczyć mu tonem nie dopuszczającym repliki: „Ech, panie pułkowniku, pan wie, że ja nigdy nie skłamałem; wie pan dobrze, że w tej chwili, jak zawsze, mówię prawdę”, wówczas wiatr się odwrócił; darmo, w trakcie późniejszych rozpraw, pan Picquart poruszał niebo i ziemię — zrobił kompletne fiasco.
— Nie, stanowczo, jest przeciw Dreyfusowi, to murowane — powiedział sobie Bloch. Ale jeżeli uważa Picquarta za zdrajcę który kłamie, jak może liczyć się z jego rewelacjami i wspominać je tak jakby był pod ich urokiem i wierzył w ich szczerość? A przeciwnie, jeżeli widzi w nim męża sprawiedliwego, który czyni zadość swemu sumieniu, jak może sądzić, że on skłamał w momencie konfrontacji z Gribelinem?
— W każdym razie, jeżeli ten Dreyfus jest niewinny, przerwała księżna, nie bardzo umie tego dowieść. Cóż za idjotyczne, emfatyczne listy on pisze ze swojej wyspy. Nie wiem, czy pan Esterhazy więcej jest wart od niego, ale ma grubo inny fason w swoim stylu, inny kolor. To nie musi być przyjemne dla stronników Dreyfusa. Co za nieszczęście dla nich, że nie mogą zmienić niewinnego.
Wszyscy parsknęli śmiechem.

157