Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/180

Ta strona została przepisana.

wielkiej damy, powszechnie podziwianą i komentowaną tego samego wieczora w różnych salonach, ale wedle wersji nie mającej już nic wspólnego z prawdą.
— Mówiła pani o Siedmiu księżniczkach; wie księżna — czem zresztą nie mam powodu się pysznić — że autor tego... jak mam powiedzieć, tego dowodu rzeczowego jest moim ziomkiem, — rzekł pan d’Argencourt z ironią nie pozbawioną odcienia satysfakcji, iż ma lepiej od innych autora utworu będącego tematem rozmowy. Tak, to jest z profesji Belg, dodał.
— Doprawdy? Nie, nie będziemy pana posądzali o to, aby pan miał jakikolwiek udział w tych Siedmiu księżniczkach. Szczęściem dla pana i dla pańskich ziomków, nie jest pan w niczem podobny do autora tej bzdury. Znam Belgów bardzo miłych: pan, pański król, trochę nieśmiały ale pełen inteligencji, moi kuzynowie Ligne i wielu innych, ale na szczęście nie posługujecie się tym samym językiem co autor Siedmiu księżniczek. Zresztą, jeżeli mam być szczera, za dużo mówimy o tem, bo przedewszystkiem to jest nic. To tą ludzie, którzy starają się być mętni a w potrzebie gotowi są być śmieszni, aby pokryć to, że mają pustkę w głowie. Gdyby w tem coś było, powiem panu, że ja się nie lękam

174