Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/182

Ta strona została przepisana.

może mieć dobre lub złe chwile, ale od której nie można się spodziewać szerokich widnokręgów jeżeli jest ograniczona, ani wzniosłej abnegacji jeżeli ma twarde serce.
Pani de Marsantes uczęszczała na wykłady Brunetière’a. Budziła entuzjazm faubourg Saint-Germain, budując zarazem salony życiem świętej. Ale morfologiczne powinowactwo ładnego nosa i przenikliwych oczu kazałyby ją jednakże zaliczyć do tej samej intelektualnej i moralnej rodziny co brata jej, księcia de Guermantes. Nie mogłem uwierzyć, iż sam fakt że ktoś jest kobietą i może to że ta kobieta była nieszczęśliwa i że ma za sobą sympatję opinii, mógł sprawić, aby ktoś był tak różny od swoich bliskich, niby w Chansons de gestes, gdzie wszystkie cnoty i wdzięki skupiają się w siostrze dzikich braci. Zdawało mi się, że natura, bardziej skrępowana od starych poetów, musi się posługiwać niemal wyłącznie składnikami wspólnemi całej rodzinie; nie umiałem przypisywać naturze takiej zdolności odnawiania się, aby, z materjałów analogicznych do tych co składały głupca i chama, stworzyła wielki umysł bez najmniejszej domieszki głupoty, świętą bez żadnej zmazy brutalności.
Pani de Marsantes miała białą jedwabną suknię w wielkie palmy, od których odcinały się czarne

176