Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

nie pytał siebie czem ona jest sama w sobie, po za zasłoną spojrzeń i ciała, w tej kobiecie poznałem natychmiast „Rachelę kiedy Pan”, tę co przed kilku laty — kobiety w tym świecie tak szybko zmieniają sytuację, o ile ją zmieniają! — mówiła do rajfurki:
— Zatem, jutro wieczór, jeżeli pani będzie mnie potrzebowała dla kogo, pośle pani po mnie.
I kiedy „posłano po nią” w istocie i kiedy się znalazła sama w pokoju z owym „kimś”, wiedziała tak dobrze czego się żąda od niej, że, zamknąwszy drzwi na klucz — przez ostrożność przezornej kobiety lub rytualnym gestem — zaczynała się rozbierać, tak jak się robi u doktora przystępującego do auskultacji. Przerywała tę czynność jedynie o tyle, o ile „ktoś”, nie lubiąc nagości, powiedział jej że może zostać w koszuli; jak niektórzy lekarze, którzy, mając bardzo bystry słuch a bojąc się aby się chory nie zaziębił, poprzestają na słuchaniu oddechu i serca przez bieliznę. Całe życie, wszystkie myśli, cała przeszłość tej kobiety, wszyscy mężczyźni do których mogła należeć, były dla mnie czemś tak obojętnem, że, gdyby mi to opowiedziała, słuchałbym tylko przez grzeczność i ledwiebym słyszał; i oto czułem, że niepokój, cierpienie, miłość Roberta przyrosły do niej tak, że zrobiły z niej — z tego, co dla mnie było mechaniczną zabawką — przedmiot

14