nie bardzo była z rzędu kobiet, z któremi pan de Charlus lubił się afiszować w ten sposób. Ale manifestował swój podziw dla niej a przyjaźń dla Swanna, wiedząc że jej pochlebią jego względy, jemu zaś samemu pochlebiało to że się kompromituje z najładniejszą z obecnych w tym salonie kobiet.
Pani de Villeparisis nie była zresztą zachwycona wizytą pana de Charlus. Ów, mimo iż widząc w ciotce wielkie wady, kochał ją bardzo. Ale chwilami, pod wpływem gniewu lub urojonych pretensyj, nie zdolny się pohamować, pisał do niej listy straszliwie gwałtowne, wyolbrzymiając drobiazgi, których dotąd zdawał się nie spostrzegać. Między innemi mogę zacytować ten fakt, o którym dowiedziałem się w związku ze swoim pobytem w Balbec. Pani de Villeparisis, bojąc się że nie wystarczy jej pieniędzy do końca wilegiatury, a nie mając ochoty, przez skąpstwo i przez niechęć do zbytecznych kosztów, pisać o pieniądze do Paryża, pożyczyła od pana de Charlus trzy tysiące franków. W miesiąc później, baron, urażony na ciotkę o jakąś błahostkę, zażądał owych pieniędzy telegraficznie. Otrzymał dwa tysiące dziewięćset dziewięćdziesiąt i kilka franków. Widząc ciotkę w kilka dni potem w Paryżu i rozmawiając z nią przyjaźnie, zauważył bardzo spokojnie błąd popełniony przez bank przy wy-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/213
Ta strona została przepisana.
207