Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/220

Ta strona została przepisana.

się o mnie wyrażać w ten sposób. Jeszcze bardziej zdumiała mnie wiadomość, że moje wzruszenie z owego dawnego dnia, kiedym mówił o pani Swann i o Gilbercie, znane jest księżnej Marji, gdy ja nie przypuszczałem, że ona wie o mojem istnieniu! Każdy nasz uczynek, każde słowo, każdy gest, oddzielone są od „świata”, od ludzi do których nie doszły bezpośrednio, strefą, której przepuszczalność zmienia się bez końca i pozostaje nam nieznana. Wiedząc z doświadczenia, że jakieś ważne odezwanie się, którego rozpowszechnienia pragnęlibyśmy żywo (naprzykład owe hymny na cześć pani Swann, które wyśpiewywałem wówczas wszystkim i przy każdej sposobności, w nadziei że na tyle rzuconych ziarn znajdzie się jedno które wzejdzie), zostało — często właśnie wskutek owego naszego pragnienia — natychmiast ukryte pod korcem, z tem większą racją dalecy byliśmy od przypuszczenia, że jakieś drobne słówko, zapomniane przez nas samych, nigdy może nawet przez nas nie powiedziane i powstale w drodze wskutek niedokładnej refrakcji innego słowa, będzie wędrowało bez przerwy, bez końca, na nieskończoną odległość — w danym wypadku aż do księżnej Gilbertowej — i ubawi naszym kosztem ucztę bogów. Szczegółów naszego zachowania się, które sobie przypominamy, nie zauważył

214