Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/238

Ta strona została skorygowana.

winien był jej dać. Zresztą to wyszło na jedno, bo ona nie wzięła naszyjnika; nawet później nigdy nie zdołał jej skłonić do przyjęcia. Niektórzy przyjaciele Roberta sądzili, że te jej dowody bezinteresowności są wyrachowaniem mającem go przywiązać tem mocniej. Ale jej nie zależało na pieniądzach, wyjąwszy może na to aby móc wydawać bez rachuby. I widziałem jak rozdawała je na prawo i lewo ludziom o których myślała że są biedni. „W tej chwili — mówili Robertowi przyjaciele, aby przeciwważyć złemi słowami jakiś bezinteresowny postępek Racheli — w tej chwili spaceruje w hallu Folies Bergères. Ta Rachela, to zagadka, to prawdziwy sfinks.” Ileż zresztą widzimy kobiet interesownych (czego dowodem że idą na utrzymanie), jak przez delikatność, zakwitającą czasami w tej sferze, same powściągają tysiącem nieuchwytnych granic hojność swego kochanka!
Robert nie wiedział bez mała nic o zdradach kochanki i truł się w myśli tem co było jedynie błahostką wobec prawdziwego życia Racheli, życia zaczynającego się codzień dopiero wówczas gdy on się z nią pożegnał. Nie wiedział prawie nic o tych zdradach. Możnaby mu powiedzieć o nich, nie osłabiając jego wiary w Rachelę. Bo uroczem prawem natury, objawiającem się w najbardziej złożo-

232