cego równie gruntownie jak ja podszewki polityki europejskiej, byłby dzisiaj królem Francji. Często myślałem, że jest we mnie — nie z racji moich nikłych darów, ale dzięki okolicznościom, które pan poznasz może kiedyś — skarb doświadczenia, rodzaj tajnego i nieoszacowanego dossier, którego nie uważałem za właściwe spożytkować osobiście, ale które jest bez ceny dla młodego człowieka, dostającego odemnie w ręce w ciągu kilku miesięcy to, na czego nabycie obróciłem więcej niż trzydzieści lat i co może posiadam sam jeden. Nie mówię o rozkoszach intelektualnych, jakieby pan znalazł, dowiadując się pewnych sekretów, za których poznanie jakiś Michelet naszych czasów oddałby lata życia i dzięki którym pewne wypadki przybrałyby w jego oczach zupełnie odmienną postać. I nietylko mówię o faktach spełnionych ale o łańcuchu okoliczności (było to jedno z ulubionych wyrażeń pana de Charlus i często kiedy je wymawiał, składał obie ręce tak jak się czyni do modlitwy, ale ze sztywnemi palcami, jakgdyby chcąc wyrazić tym gestem ów splot okoliczności, których nie określał bliżej, oraz ich zazębienie się). Dałbym panu nieznany wykład nietylko przeszłości, ale przyszłości.
Tu pan de Charlus przerwał, aby mi postawić kilka pytań co do Blocha, o którym mówiono (są-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/247
Ta strona została przepisana.
241