Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/257

Ta strona została przepisana.

zniszczyć rzeczy naprawdę wielkie. Mam nadzieję, że nasza przyjaźń — jeżeli ma się kiedyś ugruntować — będzie taką i mam nadzieję że pan zrobi mi ten zaszczyt, aby ją — narówni ze mną — chronić od kopnięć osłów, którzy, przez próżniactwo, brak taktu, złość, depcą to co zdawało się mieć szanse trwania. Na nieszczęście, ludzie światowi są przeważnie z rzędu takich.
— Księżna de Guermantes wydaje się bardzo inteligentna. Mówiliśmy przed chwilą o możliwości wojny. Zdaje się, że ona ma specjalne wiadomości w tej mierze.
— Nie ma żadnych, odparł pan de Charlus sucho. Kobiety — jak wielu mężczyzn zresztą — nie rozumieją nic ze spraw, o których chciałem mówić. Moja bratowa jest uroczą istotką, która sobie wyobraża, że żyje jeszcze w czasach powieści Balzaka, kiedy kobiety miały wpływ na politykę. Stosunki z nią mogłyby w danej chwili oddziałać na pana jedynie ujemnie, jak zresztą wszelkie stosunki światowe. I to jest właśnie jedna z pierwszych rzeczy, które panu chciałem powiedzieć, kiedy mi ten głupiec przerwał. Pierwsza ofiara, jaką trzeba dla mnie zrobić — będę żądał od pana tyluż ofiar, ile panu przynoszę darów — to aby się pan nie starał bywać w świecie. Cierpiałem przed chwilą, widząc pana

251