leni z istotą odmiennego gatunku, od której dzieli nas przepaść, która nas zna a z którą niepodobna nam się porozumieć: nasze ciało. Bandytę spotkanego na drodze zdołalibyśmy może wzruszyć jego własną korzyścią, jeżeli nie naszem nieszczęściem. Ale błagać litości naszego ciała, znaczy mówić do potwora morskiego, dla którego słowa nasze nie więcej mają znaczenia niż szmer wód i z którym współżycie wydałoby się nam czemś przerażającem. Niedyspozycje babki uchodziły jej uwagi, wciąż zwróconej ku nam. Kiedy zbytnio od nich cierpiała, siliła się napróżno zrozumieć je, aby próbować je leczyć. O ile objawy chorobowe, których ciało babki było widownią, pozostawały ciemne i nieuchwytne dla jej inteligencji, były one jasne i zrozumiałe dla istot należących do tego samego fizycznego królestwa; istot, do których duch ludzki nauczył się wreszcie zwracać, aby zrozumieć to co mu mówi jego ciało, tak jak słysząc mowę cudzoziemca, szukamy kogoś z tego samego kraju, iżby nam posłużył za tłumacza. Owe istoty mogą rozmawiać z naszem ciałem, oznajmić nam czy jego gniew jest poważny, czy też rozprószy się niebawem. Cottard, którego wezwano do babki i który podrażnił nas, pytając w pierwszej chwili, kiedyśmy mu powiedzieli że babka jest chora: „Chora?
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/265
Ta strona została przepisana.
259