Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/281

Ta strona została przepisana.

w swojej dobroci wdała się w sprawę, aby przywróciła pozór zgody i przebaczyła lokajowi. Bo księżna była dobra, i miejsce u niej byłoby idealne, gdy, by nie słuchała „gadań”.
Już od kilku dni wiedziano że babka jest chora i dopytywano się o jej stan. Saint-Loup pisał do mnie: „Nie chcę korzystać z godzin kiedy twoja droga babka jest cierpiąca, aby ci czynić wymówki — i o wiele więcej niż wymówki — bez związku z jej osobą. Ale skłamałbym, gdybym ci powiedział, że ci nigdy nie zapomnę perfidji twojego postępowania i że nie zdołam przebaczyć twojej nieszczerości i zdrady”. Ale przyjaciele moi, przypuszczając iż babka nie jest zbyt cierpiąca (nie wiedziano nawet, że jest wogóle chora), prosili mnie, aby się z nimi spotkać nazajutrz na Polach Elizejskich; mieliśmy wspólnie zrobić jakąś wizytę i pojechać na wieś na obiad, na który się cieszyłem. Nie miałem już powodu wyrzekać się tych przyjemności. Kiedy się mówiło babce, że powinnaby teraz, w myśl zaleceń doktora du Boulbon, chodzić dużo na spacer, widzieliśmy że zaraz wspomniała Pola Elizejskie. Mógłbym ją tam zawieźć; podczas gdy będzie sobie siedziała i czytała, ja umówię z przyjaciółmi miejsce spotkania i na dobrą sprawę będę miał jeszcze czas dopaść z nimi kolejki do Ville-d’Avray.

275