Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

w której wrażenia są tak mocne, iż nie wiem czy moim jedynym smutkiem nie była myśl, że owo okropne ja, które ujrzałem, przeżywa może swój ostatni dzień i że nigdy nie spotkam tego obcego człowieka w ciągu mego życia.
Robert był tylko zły, żem nie chciał bardziej błyszczeć w oczach jego kochanki.
— No, słuchaj, opowiedz jej o tym panu, któregoś spotkał rano, co to miesza snobizm z astronomją, nie pamiętam już dobrze. I zerkał na nią z pod oka.
— Ależ, Robercie, niema o nim nic więcej do powiedzenia, niż to coś powiedział.
— Nudny jesteś. Więc opowiedz o Franciszce na polach Elizejskich; to ją tak zabawi.
— Och, tak! Bobbey tyle mi mówił o Franciszce. I biorąc Roberta pod brodę, Rachela powtórzyła, przez brak inwencji, przyciągając mu głowę do światła: „Serwus, ty!”
Od czasu jak aktorzy nie byli już dla mnie wyłącznie, w swojej dykcji i w swojej grze, piastunami prawdy artystycznej, interesowali mnie sami w sobie; bawiłem się, tak jakbym oglądał postacie ze starego romansu komicznego, widząc jak za zjawieniem się nowej twarzy młodego panicza wchodzącego na salę „naiwna” słucha z roztargnieniem

38