go życie musi być szczęśliwsze. Powiedziałem to poprostu przez uprzejmość. Ale taka uprzejmość łatwo przekonywa o ich przewadze ludzi bardzo próżnych, lub budzi w nich chęć przekonania innych. „Tak, w istocie, pędzę życie wręcz rozkoszne, rzekł Bloch z wyrazem upojenia. Mam trzech serdecznych przyjaciół, nie życzyłbym sobie ani jednego więcej, mam uroczą kochankę, jestem nieskończenie szczęśliwy. Rzadki jest śmiertelny, któremu by ojciec Zeus użyczył tyle szczęśliwości”.
Przypuszczam, że Bloch chciał się zwłaszcza pochwalić i obudzić we mnie zazdrość. Może była też jakaś chęć oryginalności w jego optymizmie. Widoczne było, że nie chce odpowiadać temi banalnościami co wszyscy („Och, to drobiazg” etc.), kiedy, na moje pytanie jak się udał wyprawiony przez niego wieczorek tańcujący, na którym nie mogłem być, Bloch odpowiedział spokojnie i obojętnie, tak jakby chodziło o kogoś innego: „Ależ tak, to było bardzo ładne, nad wyraz udane. To było naprawdę urocze”.
— To co nam pani mówi, interesuje mnie nieskończenie, rzekł Legrandin do pani de Villeparisis, Właśnie sobie powiadałam kiedyś, że pani ma wiele z autora Maxym w czystości chwytu, coś, cobym określił dwoma sprzecznemi terminami: la-
Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/94
Ta strona została przepisana.
88