Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/129

Ta strona została przepisana.

wyżej myśli się o aktorze z Komedji Francuskiej: „Czemu, zamiast spuścić poprostu rękę, opuszcza ją przerywanemi ruchami co najmniej przez dziesięć minut?“ lub o jakimś Labori, czemu, od chwili gdy otworzył usta, wydaje nieoczekiwane tragiczne dźwięki aby powiedzieć najprostszą rzecz? Ale, ponieważ wszyscy przyjmują to a priori, nie razi to nas. Tak samo, po zastanowieniu stwierdzało się, że pan de Charlus mówi o sobie z emfazą, tonem zgoła odmiennym od tonu zwykłej rozmowy. Właściwie powinnoby się co chwilę mówić mu: „Ależ czemu pan tak głośno krzyczy? Czemu pan jest taki arogancki?“ Ale zdaje się, iż wszyscy akceptowali milcząco że tak już jest. I wchodziło się w krąg osób, które przysłuchiwały się z zachwytem gdy on perorował. Ale w pewnych momentach, ktoś obcy pomyślałby, że słyszy krzyki warjata.
— Ale czy pan jest pewny, że panu się nie myli, że pan w istocie mówi o moim szwagrze Palamedzie? dodała księżna z lekką impertynencją, jaką barwiła się u niej prostota.
Odpowiedziałem że jestem absolutnie pewny i że p. de Charlus musiał nie dosłyszeć mego nazwiska.
— I cóż, muszę pana pożegnać, rzekła jakby

123